niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 6 - ,,Zapomniałaś już o mnie?''



Tak wiem rozdział krótki, ale nie wiedziałam jak to inaczej zakończyć :P Poza tym mam mętlik w głowie, bo wymyśliłam sobie dwa inne opowiadania i boję się, że stracę pomysły ;-; 


                                        ***Ta przeróbka to pewnie sprawka Lokiego :D***

Mara obudziła się dokładnie godzinę przed zajęciami. Ubrała swoje jedyne spodnie oraz biały, wełniany sweter i wyszła z plecakiem przez okno krzywiąc się przy tym z bólu. Podeszła do drzewa i chowając się za nim zrobiła sobie makijaż maskujący rany i siniaki. Teraz pozostało jej tylko czekać na Lokiego.
- No teraz wyglądasz o wiele lepiej! – usłyszała głos nadchodzącego przyjaciela.
- Makijaż. Chodźmy, póki rodzice nie zauważyli mojego zniknięcia – powiedziała i ruszyła w stronę szkoły.
Milczeli. Kłamca wiedział, że teraz nie da się z Marą normalnie porozmawiać. Zachowywała się dziwnie i to go dręczyło. Chciał dowiedzieć się o co jej chodzi.
- Teraz jesteś odważna, pewna siebie, wredna, sprytna, ukrywająca uczucia. Jesteś taka tajemnicza, taka inna… - powiedział nagle. Mara zrobiła zdziwioną minę.
- Też byś się tak zachowywał, gdyby… - urwała.
- Gdyby co?! Nie zachowuj się jak dziecko! Powiedz mi! – wykrzyczał.
- Nnnie mogę – powiedziała przestraszona i schowała twarz w dłoniach. Loki nigdy się tak nie unosił.
- Czemu? Nie ufasz mi?! – Kłamca był coraz bardziej rozzłoszczony.
- Nie ja tylko – płakała.
- Kłamiesz! – krzyknął, a jego dłonie zaczęły płonąć zielonym ogniem.
- Loki twoje ręce! – wykrzyczała pokazując na dłonie chłopaka.
- Co się dzieje?! – płomienie zgasły.
- To było przerażające! – podbiegła do niego i złapała za nadgarstki – Nic ci nie jest?
- Nic – powiedział i wyrwał rękę z uścisku.
- Przestraszyłeś mnie – rzekła –Co to było?
- Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć – odpowiedział i ruszył w stronę szkoły.

****

- Czemu jeszcze jej nie zabiłeś? – spytał groźnie Laufey.
- Spokojnie. Daj mi pobawić się jej cierpieniem – odpowiedziała postać w kapturze.
- Jej magia szybko się rozwija, nie mamy dużo czasu! – krzyknął władca.
- Dzisiaj się nią pobawię, a jutro zgniotę jak robala. Jeśli to nie wypali, to mam jeszcze inny plan – zaśmiał się.
- Oby ci się udało. Wiesz jakim ona jest dla nas zagrożeniem?
- Tak wiem i nie pozwolę, żeby nam przeszkodziła – powiedział i zniknął.

****

- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? Zawsze możemy zawrócić – stwierdził stając przy wejściu do szkoły.
- Wchodzę i już. Nie przyszłam tu po to, by zawrócić – odpowiedziała i weszła do środka.
Loki poszedł za nią. Niestety już po wejściu na ich drodze stanęła Nicol i uśmiechnęła się szeroko. Czarodziejka jednak zamiast coś powiedzieć wyminęła ją bez słowa.
- Zaraz, zaraz. Gdzie ci się tak śpieszy? – powiedziała Nicol i złapała Marę za rękę – Zapomniałaś już o mnie? O swojej najlepszej przyjaciółce? – zachichotała.
- Zostaw ją – wysyczał Loki, jednak dziewczyna zignorowała go.
- Muszę załatwić z nią pewną sprawę. Lily! – krzyknęła, a jej koleżanka podała jej z tyłu jakiś przedmiot – Zgadnij co to jest – powiedziała i zamachała niebieskim, brokatowym zeszytem.
- Mój zeszyt! – Mara próbowała skoczyć na przeciwniczkę, jednak ta uniknęła ataku –Oddawaj to suko!
- Najpierw muszę coś ogłosić  - uśmiechnęła się i stanęła na ławce – Uwaga! Mara Charles potajemnie podkochuje się w Michaelu. Dowód?  - otworzyła zeszyt i zaczęła czytać  – ,,Kiedy cię nie ma, nie wzdycham, nie płaczę. Nie czuję motylków kiedy cię zobaczę. Lecz gdy cię nie ma czuję pustkę w sobie. Ciągle się gubię, nie wiem co robię. I ciągle zadaję jedno pytanie. Mój drogi Michaelu, czy to jest kochanie?’’

****

Uciekłam. Nie mogłam znieść tego upokorzenia . Jak ona mogła mi to zrobić? Przecież już się zemściła. O nie! Ktoś tu idzie.
- Wszystko w porządku? – usłyszałam głos. Zaraz czy to Michael?
- Czego chcesz? – spytałam z wyrzutem – Brawo dowiedziałeś się, ale nie musisz się śmiać już i tak zostałam wystarczająco upokorzona.
- Nie zamierzam się śmiać – wytarł mi łzy i uklęknął obok mnie.
- To po co tu jesteś? – spytałam już spokojniej.
- Uważam, że to słodkie co napisałaś – powiedział, po czym złożył na moich ustach pocałunek.

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 5 - ''Zwariowałaś?!''

WRÓCIŁAM! Nawet nie wiecie jakie piekło przeszłam pisząc ten rozdział. Po prostu napisałam jego większość i BUM! wszystko się usunęło. I dla tego też ten rozdział jest taki krótki :C No, a jeśli chodzi o spam (filmików) to będzie po rozdziale :D O i jeszcze zaczęłam nazywać rozdziały tekstami z opowiadania :P

*Kto by chciał znaleźć takiego Lokiego w swoim pokoju? Ahahaha ja zboczeniec xD*

Drzwi od pokoju otworzyły się tak cicho, jakby najcichsze ich skrzypnięcie miało spowodować trzęsienie Ziemi. Zza drzwi wyłonił się Loki. Podszedł cicho do łózka w którym spała jego przyjaciółka.  Usiadł powoli na krześle stojącym obok łóżka.
- Loki? To ty? – spytała zaspanym głosem.
- Dobrze się czujesz?  Jesteś bardzo blada – zapytał widząc jak dziewczyna  próbuje usiąść.
- Nie bledsza od ciebie – zażartowała.
- Widzę, że humor ci dopisuje – powiedział oschle.
- Za to tobie nie – uśmiechnęła się szeroko.
- Odpowiesz mi na pytanie, czy będziemy dalej kontynuować tą jakże ciekawą konferencję?
- A jak mam się czuć? Nic nie pamiętam i wszystko mnie boli. Podoba ci się odpowiedź? – spytała złośliwie i złożyła ręce na piersi. Wróciła jednak do poprzedniej pozycji czując okropny ból w barku.
- Nie, ale bardziej nie podoba mi się twoje zachowanie – odpowiedział naburmuszony.
- Sam nie zachowujesz się lepiej. Jesteś taki nadopiekuńczy, że aż mnie mdli. Zachowujesz się jak kobieta w ciąży. Zastanawiałam się nawet czy nie porwali cię kosmici – oznajmiła – Jeśli nie masz zamiaru powiedzieć co się stało, to proszę cię abyś wyszedł – spoważniała.
- Zmieniłaś się.
- Z własnego wyboru – spojrzała mu wymownie w oczy – Odpowiesz mi?
- No to… Szliśmy do domu, kiedy przypomniało ci się, że zostawiłaś zeszyt z wierszami w klasie…
- Wiesz gdzie on jest? – spytała zaniepokojona o swoją własność.
- Przykro mi, ale nie udało mi się go znaleźć. Pewnie ktoś go zabrał. Wracając do tematu – powiedział widząc niezadowoloną minę dziewczyny – Powiedziałaś, że zaraz wrócisz. Długo cię nie było, więc postanowiłem pójść sprawdzić czy wszystko w porządku. To co zobaczyłem było okropne – urwał i westchnął głośno – Okładali cię pięściami. Wyglądali jakby byli pod czyimś wpływem. Pobiegłem po dyrektora i wróciłem szybko na miejsce. Widziałem tylko jak ktoś próbował cię kopnąć, jednak coś mu przeszkodziło. Chroniło cię jakieś pole i nikt nie mógł ci nic zrobić. Kiedy przyszedł dyrektor wszyscy uciekli. Próbowałaś wstać, a ja ci pomogłem. Potem zemdlałaś.
     Dziewczyna siedziała patrząc się osłupiale w ścianę. Wszystko co zdarzyło się przed szkołą odtworzyło się w jej głowie z zawrotną prędkością. Otworzyła tylko szeroko usta, jakby nie wierzyła w to co usłyszała.
- Mara wszystko w porządku? – spytał Loki/
- Ja… - zaczęła jąkając się – Ja to pamiętam. Wszystko sobie przypomniałam. One zaczepiły mnie, prawiły komplementy, a potem zaatakowały. Po chwili leżałam już na ziemi. Widziałam postać przy drzewie. Nie mogę uwierzyć, że to on… - urwała, gdy zrozumiała, że powiedziała o jedno słowo za dużo – Że on nawet mi nie pomógł – wybrnęła, ale Loki zauważył, że dziewczyna chciała powiedzieć coś innego.
- Jak długo byłam nieprzytomna? – zmieniła temat.
- Tydzień – oznajmił tak cicho, że Czarodziejka ledwo usłyszała odpowiedź.
- A ty co robiłeś przez ten czas?
- Uczyłem się w domu. Postanowiłem, że nie wrócę do szkoły, póki sprawa nie ucichnie – odpowiedział.
- Pójdziesz jutro tam ze mną? – spytała, choć wiedziała, że nie łatwo będzie przekonać Kłamcę.
- Zwariowałaś?! – wykrzyczał.
- Może – zaśmiała się.
- Jesteś w złym stanie, sama mówiłaś, że cię wszystko boli. To nie jest dobry pomysł – stwierdził i usiadł obok przyjaciółki.
- Loki dobrze mnie znasz i wiesz, że nienawidzę, gdy nie mogę nic zrobić. I tak pójdę do tej zakichanej szkoły z tobą lub nie – zdenerwowała się.
- Za duże ryzyko…
- Nie boję się ryzyka. Czy ryzykowne byłoby wyjście z tego łóżka i przebiegnięcie się po pokoju? – Kłamca pokiwał głową na tak, a dziewczyna gwałtownie wstała z łóżka i zaczęła biec. Chłopak nawet nie zdążył zareagować, gdy dziewczyna zasłabła i uderzyła się w głowę. Loki podbiegł do niej szybko i pomógł jej wstać.
- Wiesz nie za bardzo lubię cię podnosić z ziemi. Nie jesteś lekka jak piórko – powiedział zły na nią.
- Przepraszam, już nigdy czegoś takiego nie zrobię, ale pomóż mi pójść do szkoły – błagała i zrobiła minę zbitego psa. Loki mimowolnie uśmiechnął się.
- Ehhh… Dobra. Ale jak stąd wyjdziesz? Ani Sara, ani twoi rodzice nie zgodzą się na to, żebyś poszła do szkoły.
- To wyjdę przez okno – oznajmiła.
- Myślisz, że to dobry pomysł? – zapytał bojąc się odpowiedzi.
- To się okaże.


*SPAM*

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Przerwa

Niestety muszę przerwać pisanie na czas nieokreślony, gdyż nie mam teraz dostępu do komputera, a nie będę się męczyć z pisaniem na telefonie. Mam nadzieję, że już w ten weekend uda mi się dodać rozdział, a może nawet dwa ale nie gwarantuję tego. Poza tym mam już ułożone w głowie całe opowiadanie oraz myślę nad kolejnym, które nawiązywać będzie do tego. No i tak przeprosinowo filmik, który normalnie powalił mnie na kolana http://m.youtube.com/watch?v=PdEx87fY04w xD
Jak wam się podoba?
Pozdrawiam
Margaret :*