Tak wiem rozdział krótki, ale nie wiedziałam jak to inaczej zakończyć :P Poza tym mam mętlik w głowie, bo wymyśliłam sobie dwa inne opowiadania i boję się, że stracę pomysły ;-;
***Ta przeróbka to pewnie sprawka Lokiego :D***
Mara obudziła się dokładnie godzinę przed zajęciami. Ubrała swoje jedyne spodnie oraz biały, wełniany sweter i wyszła z plecakiem przez okno krzywiąc się przy tym z bólu. Podeszła do drzewa i chowając się za nim zrobiła sobie makijaż maskujący rany i siniaki. Teraz pozostało jej tylko czekać na Lokiego.
- No teraz wyglądasz o wiele lepiej! – usłyszała głos nadchodzącego przyjaciela.
- Makijaż. Chodźmy, póki rodzice nie zauważyli mojego zniknięcia – powiedziała i ruszyła w stronę szkoły.
Milczeli. Kłamca wiedział, że teraz nie da się z Marą normalnie porozmawiać. Zachowywała się dziwnie i to go dręczyło. Chciał dowiedzieć się o co jej chodzi.
- Teraz jesteś odważna, pewna siebie, wredna, sprytna, ukrywająca uczucia. Jesteś taka tajemnicza, taka inna… - powiedział nagle. Mara zrobiła zdziwioną minę.
- Też byś się tak zachowywał, gdyby… - urwała.
- Gdyby co?! Nie zachowuj się jak dziecko! Powiedz mi! – wykrzyczał.
- Nnnie mogę – powiedziała przestraszona i schowała twarz w dłoniach. Loki nigdy się tak nie unosił.
- Czemu? Nie ufasz mi?! – Kłamca był coraz bardziej rozzłoszczony.
- Nie ja tylko – płakała.
- Kłamiesz! – krzyknął, a jego dłonie zaczęły płonąć zielonym ogniem.
- Loki twoje ręce! – wykrzyczała pokazując na dłonie chłopaka.
- Co się dzieje?! – płomienie zgasły.
- To było przerażające! – podbiegła do niego i złapała za nadgarstki – Nic ci nie jest?
- Nic – powiedział i wyrwał rękę z uścisku.
- Przestraszyłeś mnie – rzekła –Co to było?
- Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć – odpowiedział i ruszył w stronę szkoły.
****
- Czemu jeszcze jej nie zabiłeś? – spytał groźnie Laufey.
- Spokojnie. Daj mi pobawić się jej cierpieniem – odpowiedziała postać w kapturze.
- Jej magia szybko się rozwija, nie mamy dużo czasu! – krzyknął władca.
- Dzisiaj się nią pobawię, a jutro zgniotę jak robala. Jeśli to nie wypali, to mam jeszcze inny plan – zaśmiał się.
- Oby ci się udało. Wiesz jakim ona jest dla nas zagrożeniem?
- Tak wiem i nie pozwolę, żeby nam przeszkodziła – powiedział i zniknął.
****
- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? Zawsze możemy zawrócić – stwierdził stając przy wejściu do szkoły.
- Wchodzę i już. Nie przyszłam tu po to, by zawrócić – odpowiedziała i weszła do środka.
Loki poszedł za nią. Niestety już po wejściu na ich drodze stanęła Nicol i uśmiechnęła się szeroko. Czarodziejka jednak zamiast coś powiedzieć wyminęła ją bez słowa.
- Zaraz, zaraz. Gdzie ci się tak śpieszy? – powiedziała Nicol i złapała Marę za rękę – Zapomniałaś już o mnie? O swojej najlepszej przyjaciółce? – zachichotała.
- Zostaw ją – wysyczał Loki, jednak dziewczyna zignorowała go.
- Muszę załatwić z nią pewną sprawę. Lily! – krzyknęła, a jej koleżanka podała jej z tyłu jakiś przedmiot – Zgadnij co to jest – powiedziała i zamachała niebieskim, brokatowym zeszytem.
- Mój zeszyt! – Mara próbowała skoczyć na przeciwniczkę, jednak ta uniknęła ataku –Oddawaj to suko!
- Najpierw muszę coś ogłosić - uśmiechnęła się i stanęła na ławce – Uwaga! Mara Charles potajemnie podkochuje się w Michaelu. Dowód? - otworzyła zeszyt i zaczęła czytać – ,,Kiedy cię nie ma, nie wzdycham, nie płaczę. Nie czuję motylków kiedy cię zobaczę. Lecz gdy cię nie ma czuję pustkę w sobie. Ciągle się gubię, nie wiem co robię. I ciągle zadaję jedno pytanie. Mój drogi Michaelu, czy to jest kochanie?’’
****
Uciekłam. Nie mogłam znieść tego upokorzenia . Jak ona mogła mi to zrobić? Przecież już się zemściła. O nie! Ktoś tu idzie.
- Wszystko w porządku? – usłyszałam głos. Zaraz czy to Michael?
- Czego chcesz? – spytałam z wyrzutem – Brawo dowiedziałeś się, ale nie musisz się śmiać już i tak zostałam wystarczająco upokorzona.
- Nie zamierzam się śmiać – wytarł mi łzy i uklęknął obok mnie.
- To po co tu jesteś? – spytałam już spokojniej.
- Uważam, że to słodkie co napisałaś – powiedział, po czym złożył na moich ustach pocałunek.