Hej! Długo mnie nie było, ale nie czas teraz się usprawiedliwiać. Pod ostatnim rozdziałem znajdował się tylko jeden komentarz, dla tego proszę wszystkich którzy przeczytali ten rozdział o skomentowanie :) Zapraszam także na moje dwa inne blogi:
Łowcy Wampirów
Inna strona mroku
Łowcy Wampirów
Inna strona mroku
^^^Właśnie tak bym wyglądała *_*^^^
**************************
Siedziałam i patrzyłam się osłupiale na Lokiego. W duszy błagałam Boga, by to co usłyszałam było tylko nieśmiesznym żartem, niestety mina Kłamcy udowodniła mi, że się mylę.
- Niewiele mi powiedzieli, więc raczej trudno będzie mi to wytłumaczyć - odezwał się po długiej ciszy.
- Spróbuj. Chcę ci pomóc - oznajmiłam kładąc mu rękę na ramieniu.
- Ściga ich policja. Mają na koncie wiele przekrętów. Powiedzieli mi tylko, że muszą wyjechać do innego kraju, bo nie chcą, by coś mi się stało. O reszcie powiedziała mi policja.
- Przykro mi - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Jakoś się wszystko ułoży. Mam jeszcze Sarę - uśmiechnął się - i ciebie.
Po tych słowach poczułam coś jakby uderzenie, a jedyne co widziałam to czerń. Słyszałam jakieś szepty i gwizdy dobiegające z góry. Zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam ukazał mi się nieznajomy stojący tyłem do mnie.
- Witaj w godzinie swojej śmierci - zaśmiał się i odwrócił.
- Zamierzam umrzeć, tylko wtedy, gdy będę stara i niedołężna. Nie zginę tylko dla tego, że ty tak chcesz - powiedziałam i splunęłam śliną na ziemię - Nie bądź tchórzem, pokaż mi się bez tej peleryny.
Postać zaśmiała się i ściągnęła pelerynę. Teraz przede mną stał człowiek, a raczej potwór. Jego ciemno szara skóra była popękana i pełna blizn. Czarne pazury mogłyby bez problemu rozerwać człowieka, a krwistoczerwone oczy patrzyły na mnie z nienawiścią, pogardą i chęcią mordu. Na jego widok przeszył mnie okropny dreszcz, lecz mimo strachu nie chciałam się poddać.
- Wyjaw mi swe imię - powiedziałam stając dumnie.
- Nie jesteś godna go poznać - odparł zakładając z powrotem pelerynę.
- Widocznie jestem, skoro musisz mnie zgładzić.
- Jestem Argorn-jotun, który uciekł z Niflheimu.
- Co wiesz o mojej mocy - spytałam, choć nie spodziewałam się odpowiedzi.
- Nie powiem ci, nie jestem głupi - popatrzył na mnie z pogardą - z resztą i tak nie zrobi ci to różnicy. Żebyś nie umarła potrzebujesz wiązki mocy, a z tego co wiem na Midgardzie, oprócz ciebie nikt takowej nie posiada.
Znowu nastała ciemność. Uczucie jakbym budziła się ze snu było bardzo nieprzyjemne. Czy tak jest kiedy się umiera? Czy kiedy umieramy czujemy ból? Czy słyszymy czyjś głos? Zupełnie jakbym żyła... Mimo wszystko postanowiłam otworzyć oczy. Udało się. Obraz na początku był rozmazany, ale po chwili stawał się coraz wyraźniejszy. Zobaczyłam Lokiego chodzącego w te i z powrotem mamrocząc coś do siebie. Widocznie mnie usłyszał, bo odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął z wyraźną ulgą. Szybko jednak zmienił wyraz twarzy na zatroskany, po czym ruszył w moją stronę.
- Dobrze się czujesz?- spytał tym swoim troskliwym głosikiem.
- Jak na kogoś kto uniknął śmierci całkiem dobrze - odpowiedziałam podnosząc się do siadu.
- Nie mogę pojąć co się właściwie działo. W naszą stronę leciała kula energii i nim zdążyłem zareagować uderzyła w ciebie, a ty padłaś nieprzytomna - mówił namiętnie - Przestraszyłem się, bo wiedziałem, że lekarze nie dadzą rady ci pomóc...
- Użyłeś magii? - przerwałam mu.
- Tak, a skąd to wiesz? – spytał patrząc na mnie dziwnie.
- Argorn powiedział, że tylko magia może mnie uleczyć – odparłam ciężko połykając ślinę.
- Kim jest Argorn? – wypytywał patrząc coraz dziwniej.
- Ta postać o której ci mówiłam. Myślał, że tylko ja mam moce, a teraz i ty jesteś narażony – spojrzałam na niego – Czemu właściwie tak dziwnie na mnie patrzysz?
- Twoje oko jest niebieskie – słysząc to zrobiłam tylko zdziwioną minę i wyciągałam z kieszeni lusterko. Jedno oko było piwno-zielone, a drugie jasnoniebieskie. Byłam bardzo zszokowana, jednak szybko wróciłam do porządku.
- W sumie to chyba najmniej dziwna rzecz jaka ci się przytrafiła prawda? – spytał mnie Loki i zaśmiał się cicho.
- Loki to nie jest śmieszne. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, aż tu nagle zaczyna robić się naprawdę dziwnie i niebezpiecznie. Teraz będzie tylko gorzej.
-Musimy trzymać się razem bez względu na wszystko – rzekł i wstał – Ale teraz lepiej wracajmy do domu. Nie czuję się tutaj bezpiecznie
***
Thor szedł właśnie do jadalni, gdy nagle przybiegły straże i powiedziały, że Wszechojciec wzywa go Sali Tronowej. Musiał zrezygnować z jednoosobowej uczty i spotkać się z ojcem, co nie za bardzo mu odpowiadało. Jak na piętnastolatka wyglądał bardzo potężnie. Bujne, średniej długości blond włosy podkreślały błękit jego oczu, a umięśnione ciało świadczyło o jego odwadze i sile. Gromowładny miał wielkie powodzenie u dziewcząt, jednak nie zwracał uwagi na ich zaloty. Thor musiał bardzo szybko dorosnąć, by w razie wypadku objąć tron.
Wszedł do Sali i uklęknął przed Odynem.
- Wzywałeś mnie ojcze? – zapytał jak miał to w swoim zwyczaju.
- Owszem. Chcę z tobą porozmawiać o Lokim – rzekł gładząc się po brodzie.
- Masz o nim jakieś wieści? – spytał wstając.
- U niego i u Mary pojawiają się moce magiczne. Obawiam się, że nie będą mogli pozostać dłużej w Midgardzie – odpowiedział Odyn.
- Czemuż to?
- Są zagrożeni. Na Midgardzie nikt nie da rady ich obronić, a jeśli moc Mary wpadnie w niepowołane ręce, to wszystkie dziewięć światów będzie pod niebezpieczeństwem.
**************************
Siedziałam i patrzyłam się osłupiale na Lokiego. W duszy błagałam Boga, by to co usłyszałam było tylko nieśmiesznym żartem, niestety mina Kłamcy udowodniła mi, że się mylę.
- Niewiele mi powiedzieli, więc raczej trudno będzie mi to wytłumaczyć - odezwał się po długiej ciszy.
- Spróbuj. Chcę ci pomóc - oznajmiłam kładąc mu rękę na ramieniu.
- Ściga ich policja. Mają na koncie wiele przekrętów. Powiedzieli mi tylko, że muszą wyjechać do innego kraju, bo nie chcą, by coś mi się stało. O reszcie powiedziała mi policja.
- Przykro mi - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Jakoś się wszystko ułoży. Mam jeszcze Sarę - uśmiechnął się - i ciebie.
Po tych słowach poczułam coś jakby uderzenie, a jedyne co widziałam to czerń. Słyszałam jakieś szepty i gwizdy dobiegające z góry. Zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam ukazał mi się nieznajomy stojący tyłem do mnie.
- Witaj w godzinie swojej śmierci - zaśmiał się i odwrócił.
- Zamierzam umrzeć, tylko wtedy, gdy będę stara i niedołężna. Nie zginę tylko dla tego, że ty tak chcesz - powiedziałam i splunęłam śliną na ziemię - Nie bądź tchórzem, pokaż mi się bez tej peleryny.
Postać zaśmiała się i ściągnęła pelerynę. Teraz przede mną stał człowiek, a raczej potwór. Jego ciemno szara skóra była popękana i pełna blizn. Czarne pazury mogłyby bez problemu rozerwać człowieka, a krwistoczerwone oczy patrzyły na mnie z nienawiścią, pogardą i chęcią mordu. Na jego widok przeszył mnie okropny dreszcz, lecz mimo strachu nie chciałam się poddać.
- Wyjaw mi swe imię - powiedziałam stając dumnie.
- Nie jesteś godna go poznać - odparł zakładając z powrotem pelerynę.
- Widocznie jestem, skoro musisz mnie zgładzić.
- Jestem Argorn-jotun, który uciekł z Niflheimu.
- Co wiesz o mojej mocy - spytałam, choć nie spodziewałam się odpowiedzi.
- Nie powiem ci, nie jestem głupi - popatrzył na mnie z pogardą - z resztą i tak nie zrobi ci to różnicy. Żebyś nie umarła potrzebujesz wiązki mocy, a z tego co wiem na Midgardzie, oprócz ciebie nikt takowej nie posiada.
Znowu nastała ciemność. Uczucie jakbym budziła się ze snu było bardzo nieprzyjemne. Czy tak jest kiedy się umiera? Czy kiedy umieramy czujemy ból? Czy słyszymy czyjś głos? Zupełnie jakbym żyła... Mimo wszystko postanowiłam otworzyć oczy. Udało się. Obraz na początku był rozmazany, ale po chwili stawał się coraz wyraźniejszy. Zobaczyłam Lokiego chodzącego w te i z powrotem mamrocząc coś do siebie. Widocznie mnie usłyszał, bo odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął z wyraźną ulgą. Szybko jednak zmienił wyraz twarzy na zatroskany, po czym ruszył w moją stronę.
- Dobrze się czujesz?- spytał tym swoim troskliwym głosikiem.
- Jak na kogoś kto uniknął śmierci całkiem dobrze - odpowiedziałam podnosząc się do siadu.
- Nie mogę pojąć co się właściwie działo. W naszą stronę leciała kula energii i nim zdążyłem zareagować uderzyła w ciebie, a ty padłaś nieprzytomna - mówił namiętnie - Przestraszyłem się, bo wiedziałem, że lekarze nie dadzą rady ci pomóc...
- Użyłeś magii? - przerwałam mu.
- Tak, a skąd to wiesz? – spytał patrząc na mnie dziwnie.
- Argorn powiedział, że tylko magia może mnie uleczyć – odparłam ciężko połykając ślinę.
- Kim jest Argorn? – wypytywał patrząc coraz dziwniej.
- Ta postać o której ci mówiłam. Myślał, że tylko ja mam moce, a teraz i ty jesteś narażony – spojrzałam na niego – Czemu właściwie tak dziwnie na mnie patrzysz?
- Twoje oko jest niebieskie – słysząc to zrobiłam tylko zdziwioną minę i wyciągałam z kieszeni lusterko. Jedno oko było piwno-zielone, a drugie jasnoniebieskie. Byłam bardzo zszokowana, jednak szybko wróciłam do porządku.
- W sumie to chyba najmniej dziwna rzecz jaka ci się przytrafiła prawda? – spytał mnie Loki i zaśmiał się cicho.
- Loki to nie jest śmieszne. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, aż tu nagle zaczyna robić się naprawdę dziwnie i niebezpiecznie. Teraz będzie tylko gorzej.
-Musimy trzymać się razem bez względu na wszystko – rzekł i wstał – Ale teraz lepiej wracajmy do domu. Nie czuję się tutaj bezpiecznie
***
Thor szedł właśnie do jadalni, gdy nagle przybiegły straże i powiedziały, że Wszechojciec wzywa go Sali Tronowej. Musiał zrezygnować z jednoosobowej uczty i spotkać się z ojcem, co nie za bardzo mu odpowiadało. Jak na piętnastolatka wyglądał bardzo potężnie. Bujne, średniej długości blond włosy podkreślały błękit jego oczu, a umięśnione ciało świadczyło o jego odwadze i sile. Gromowładny miał wielkie powodzenie u dziewcząt, jednak nie zwracał uwagi na ich zaloty. Thor musiał bardzo szybko dorosnąć, by w razie wypadku objąć tron.
Wszedł do Sali i uklęknął przed Odynem.
- Wzywałeś mnie ojcze? – zapytał jak miał to w swoim zwyczaju.
- Owszem. Chcę z tobą porozmawiać o Lokim – rzekł gładząc się po brodzie.
- Masz o nim jakieś wieści? – spytał wstając.
- U niego i u Mary pojawiają się moce magiczne. Obawiam się, że nie będą mogli pozostać dłużej w Midgardzie – odpowiedział Odyn.
- Czemuż to?
- Są zagrożeni. Na Midgardzie nikt nie da rady ich obronić, a jeśli moc Mary wpadnie w niepowołane ręce, to wszystkie dziewięć światów będzie pod niebezpieczeństwem.
Margaret :*