Ziemia, Nowy Jork
24.11.1992 r.
Dom Państwa Webb
W domu panowała cisza. Wysoki, czarnowłosy mężczyzna obudził się na dźwięk dzwonka do drzwi. Był jeszcze bardzo zaspany więc nie słyszał wołania swojej żony.
- Daniel! - krzyknęła ponownie ciemnowłosa kobieta - Chodź tu! Musisz coś zobaczyć!
- O co chodzi Emma? Czy to, aż takie ważne? A poza tym powinnaś się szykować do pracy. Jest już dawno po... - zamilkł widząc żonę trzymającą w rękach małe dziecko - Co to ma być? Przecież nie byłaś w ciąży ani nic. Jak to możliwe? - pytał zdezorientowany - Wytłumacz mi to.
-Kochanie uspokój się. To nie moje dziecko. Ktoś musiał nam je podrzucić. - uśmiechnęła się - Czy Loki może z nami zastać? - spytała słodkim głosem.
- Loki? Nie dawaj mu imienia! Z dziećmi jest jak z psami - nazywając je przywiązujesz się do nich. Za dużo pracujemy żeby mieć dziecko. A sąsiedzi? Oni przecież nie mogą mieć dzieci, bo Jack jest bezpłodny. Oddajmy im to dziecko. - powiedział zachwycony swoim pomysłem
- Wiesz... - zaczęła niepewnie - Jack i Laura znaleźli przed domem dziewczynkę o imieniu Mara. Widziałam ja jak znalazłam Lokiego. Nie chcę zostawiać tego chłopca. Jest taki niewinny i słodki. Czuję, że to los chciał, aby on trafił do nas. Nawet jeśli dużo pracujemy to możemy zatrudnić opiekunkę. Może moją koleżankę Sarę? Ona kocha dzieci. Proszę cię Daniel wiesz jak mi na tym zależy.
- No dobrze. Wiem, że chciałaś mieć dziecko, ale... - zamilkł widząc smutne spojrzenie brązowych oczu Emmy - Musimy kupić łózko, ubrania i zabawki. Zadzwoń do swojego szefa i powiedz, ze nie możesz, pójść dzisiaj do pracy.
- A co z dzieckiem? Nie możemy zabrać, go ze sobą. Lepiej zadzwonię do Sary, żeby tutaj szybko przyjechała.
Emma wyjęła telefon z torebki i zadzwoniła do Sary. Po dwudziestu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyła, jej oczom ukazała się dziewczyna o krótkich, brązowych włosach i piwnych oczach. Miała na sobie jaskrawą, czerwoną bluzkę i żółte spodnie w kratkę. Nie wyglądała jak nauczycielka, prędzej powiedziano by, że jest projektantką mody.
- Coś chciałaś? - zapytała piwnooka - Właśnie wróciłam z lekcji i mam dużo czasu więc możesz prosić o wszystko.
- Potrzebuję opiekunki do dziecka. Musimy kupić potrzebne rzeczy, a nie zostawimy go samego. I nie, to nie jest nasze dziecko. Ktoś nam go podrzucił. To jak pomożesz?
- Pewnie! Przecież wiesz jak kocham dzieci. Zaopiekuję się nim, a wy możecie iść na zakupy. Jak ten malec ma na imię? - spytała spoglądając na chłopca.
- Nazywa się Loki.
- Interesujące imię. Dobrze, zatem ja zajmę się Lokim, a wy jedźcie na zakupy. - powiedziała poganiając ich do wyjścia.
♥♥♥♥
Dom Państwa Charles
Kiedy Laura wracała do domu zauważyła coś przy drzwiach. Przypatrzyła się dobrze i zobaczyła małą dziewczynkę owiniętą w kocyk. Kobieta nie była zdziwiona ani przerażona, wręcz przeciwnie, ogarniała ją wielka radość. Szybko wyciągnęła telefon z torebki i zadzwoniła do męża.
- Kochanie, przyjedź tu jak najszybciej. Zdarzył się istny cud! - powiedziała z entuzjazmem.
Nie minęło dziesięć minut, kiedy pod dom podjechało auto, a z niego wyszedł blondyn o niebieskich oczach. Podbiegł do żony. Widząc w jej rękach dziecko uśmiechnął się szeroko i zaczął coś do siebie mówić.
- Masz rację, to cud! Ona - szukał odpowiedniego słowa - jest piękna, słodka i patrz jaka spokojna! Nie płacze tylko się na nas patrzy. A jakie ma piękne, duże oczy! Zielone, tak z pewnością zielone, ale wydaje mi się, ze długo takie nie zostaną. A cóż to za imię Mara? Nigdy o takim nie słyszałem. Zaciekawiające muszę rzec. Musimy kupić najpotrzebniejsze rzeczy, do wychowania naszej kruszynki. - aż buchał radością.
- Poproszę sąsiadów, aby się nią chwilę zaopiekowali. Emma to moja przyjaciółka więc raczej nie powinna mi odmówić.
Laura poszła do sąsiadów, lecz kiedy zapukała do drzwi jej oczom nie ukazała się Emma tylko obca kobieta trzymająca w rękach dziecko.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytała nieznajoma z miłym uśmiechem.
- Yyyy... Jest Emma? Chciałam ją poprosić, aby przypilnowała mojego dziecka, które znajdowało się pod naszymi drzwiami. Musimy iść na zakupy. A nie możemy Mary zostawić samej w domu. - powiedziała niepewnym głosem.
- Emmy nie ma. Prosiła mnie o popilnowanie jej dziecka i poszła na zakupy. Jestem nauczycielką i dorabiam sobie jako opiekunka do dzieci. Mogę przypilnować i tej kruszynki - uśmiechnęła się.
- Nie chcę robić kłopotu. Już musi się pani zająć Lokim? Dobrze przeczytałam? - zapytała złotowłosa.
- To żaden kłopot. Widać, że te dzieci są wyjątkowo spokojne. Zajmę się Lokim i Marą, a w dodatku za niewielkie pieniądze. Tak po znajomości. Proszę mi tylko ją dać i możecie jechać na zakupy.
- Dobrze. Ale nie jestem pewna czy mogę ci ufać. Możesz pokazać mi dowód osobisty? Ostrożności nigdy za wiele. - powiedziała patrząc na Sarę podejrzliwym wzrokiem.
- Proszę bardzo - pokazała jej dowód.
- Dobrze. Dziękuję, że zaproponowałaś mi zaopiekowanie się Marą. Do widzenia. - powiedziała i wyszła.
- Przepowiednia się sprawdza. - rzekła do siebie.
*Sara jest podejrzana nie? Sama kiedy to przeczytałam, odczułam takie wrażenie ;)*
Hmm...interesująca historia. Widzę, że już pomału zawiązujesz akcję, na razie tak naprawdę niewiele się dzieje - co wzmaga apetyt wiedzy.
OdpowiedzUsuńNo proszę - może ostatnio czepiałam się błędów i innych takich uchybień, ale wierz mi nie robiłam tego by ci dopiec. Ja osobiście lubię krytykę - krytyka pozwala nam zauważyć, nad czym człowiek powinien jeszcze popracować. Mam nadzieję, ze jeśli w przyszłości cokolwiek skrytykuję, nie będziesz mi miała tego za złe.
Na dzień dzisiejszy już sobie odpuszczę xD
[Powiem tylko jedno, pisz ...pisz i jeszcze raz pisz - w sensie staraj się dodać szybko nowy rozdział oraz by ten nowy rozdział był dłuższy]
[Co do mojego bloga, tamten poprzedni właściwie porzucam zajmuję sie nowym: http://szatanirro.blogspot.com/ - z opowiadaniem, gdzie będzie Loki, będą też Avengersi - będzie sporo się działo, zapraszam]
Pozdrawiam
A tutaj dorzucam ci linki z obrazkami z filmu "Thor" [cz.1.],gdzie Loki i Thor byli dziećmi
Usuńhttp://thor.wikia.com/wiki/File:Loki_As_A_Child.gif
http://www.gotmedieval.com/wp-content/uploads/2011/12/cherubicsweatervests.png
Tak wiem, że na razie nic takiego się nie dzieje, ale niedługo wszystko się rozwinie. Krytyka nie jest złą tylko się po prostu do niej nie przyzwyczaiłam i tak jakoś dziwnie jest. Postaram się także zrobić dłuższy rozdział. Będę te rozdziały dodawać w weekendy. Czytam twojego bloga i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Dzięki za linki!
UsuńMargaret :*
A wiec już mogę Cię zaprosić na rozdział pierwszy ^.^
Usuńna http://szatanirro.blogspot.com/
Jest i rozdział nr 2...[niekontrolowanie wyrwał się spod mych planów wydawania co piątek, chyba już nie dam rady przewidzieć, kiedy coś opublikuję]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozumiejąc rozpaczliwe wołanie o Lokiego, oddaję rozdział 3., skracając tym samym czas oczekiwania na rozdział, w którym zjawi się boss.
UsuńPozdro! xD
interesujące :) zwłaszcza końcówka :D To takie ladne ze oboje znalezli dzieci <3 i tak nie moge sie doczekac az loki urosnie ;)
OdpowiedzUsuńNie wiele się działo, ale mimo to bardzo mnie zaintrygował ten rozdział :). Zabieram się za kolejny :).
OdpowiedzUsuńAgnieszka W.